Modre! Na Czarci Kamień nas znosi, a tam mielizny!
W tym momencie statkiem nagle szarpnęło. Obu – i policmajstra, i kapitana – rzuciło na ścianę sterówki i omal nie przewróciło. Parowiec stanął jak wryty, pokiwał się trochę i zaczął powoli obracać się wokół własnej osi. – Po wszystkim, usiedliśmy! – krzyknął rozpaczliwie kapitan. – Jak teraz nie obrócimy dziobu na falę, to za kwadrans położymy się na boku i krzyżyk na drogę! Ech, capy śmierdzące! – Zamachnął się pięścią na swoją pogrążoną w modlitwie załogę. – Mordy by im wszystkim przefasonować! Ale nie mogę! Ślub złożyłem przeciwko przemocy! Pan Feliks w skupieniu zmarszczył czoło. – A gdyby przefasonować, to co wtedy? – Jakbyśmy tak wszyscy razem na linę naparli, tobyśmy obrócili. Ale co tam teraz! Kapitan klasnął w ręce, rąbnął, jak inni, na kolana i zaśpiewał nosowym głosem: – Przyjmij, Panie, duszę sługi Twojego, jako żem w Tobie, Twórcy i Stworzycielu, i Bogu Naszym, złożył nadzieję... – Jakbyśmy naparli? – rzeczowo upewnił się pułkownik. – No to my tu zaraz... lista punktów szczepień w Katowicach Podszedł do najbliższego mnicha, nachylił się nad nim i powiedział czule: – Ano wstawaj, ojczulku, bo ci całą eucharystię z prawa na lewo przeweksluję. Modlący się zignorował ostrzeżenie. Wtedy pan Feliks gwałtownym szarpnięciem postawił go na nogi i raz-dwa wprowadził w czyn surowy zamiar. Dopiero kiedy święty człowiek w osłupieniu zaczął pluć czerwoną juszką, pułkownik go puścił, po czym zaraz wziął się do drugiego. Nie minęła minuta i cała załoga została doprowadzona do pełnej subordynacji. język niemiecki targówek – To za co mamy ciągnąć? – spytał Lagrange osłupiałego na widok takiej zaradności kapitana. No i nic, Bóg miłościw: naparli wszyscy razem i obrócili dziób statku tak, jak należało. Nikt nie utonął. * * * Przed rozstaniem, kiedy statek już stał na przystani w Nowym Araracie, brat Jonasz (tak się nazywał kapitan) długo nie wypuszczał dłoni Feliksa Stanisławowicza ze swego żelaznego łapska. – Rzuć pan swoją pracę – huczał, patrząc pułkownikowi w twarz jasnymi, błękitnymi oczkami, osobliwie wyglądającymi na jego szerokiej, z gruba ciosanej fizjonomii. – Chodź pan do mnie na pierwszego oficera. Słowo daję, świetnie byśmy sobie popływali. Tu, na Modrym, bywa ciekawie, sameś pan widział. I duszę byś za jednym zamachem zbawił. – Chyba ze względu na pasażerki. – Policmajster musnął wąsy, dlatego że akurat do trapu podeszła pani Natalia. Wyglądała poważniej, a lekkomyślny kapelusik zastąpiła postną czarną chustą. Tragarz niósł za nią piramidę walizek, walizeczek i pudeł, zręcznie utrzymując całą tę cheopsową konstrukcję na głowie. Pątniczka przystanęła, przeżegnała się zamaszyście i pokłoniła w pas majestatycznemu miastu, a ściślej – jego oświetlonemu nadbrzeżu, jako że sam Nowy Ararat w wieczornym czasie nie był widoczny: „Wasilisk” pół dnia stał na mieliźnie w oczekiwaniu na holownik i dotarł na wyspę z wielkim opóźnieniem, już po zmroku. Lagrange ukłonił się z galanterią współuczestniczce romantycznej przygody, ale ona widać już przygotowała się do uspokojenia i oczyszczenia duszy, toteż nawet nie odwróciła głowy i dumnie przemaszerowała obok pułkownika. donald trump Ech, kobiety, uśmiechnął się Lagrange, który doskonale rozumiał i szanował zbawienną organizację kobiecej psychiki. – No dobrze, ojcze, zobaczymy się, kiedy popłynę z powrotem. Myślę, że za jakieś dwatrzy dzionki, raczej nie później. Jak sądzisz, ojcze, pogoda do tego czasu się pole... – Policmajster znów odwrócił się do kapitana, ale nie dokończył zdania, bo brat Jonasz patrzył gdzieś w bok, a jego twarz uderzająco się odmieniła: malował się na niej zachwyt i zarazem jakaś rozterka, jakby dzielny kapitan usłyszał zgubną pieśń syreny albo zobaczył biegnącą po falach dziewicę, co zapowiada marynarzom zapomnienie o smutkach i powodzenie. Lagrange podążył wzrokiem za spojrzeniem dziwnie oniemiałego kapitana i w samej rzeczy zobaczył smukłą dziewczęcą sylwetkę, ale nie sunącą pośród pienistych grzbietów,