- Coś ty z nim zrobiła, dziewczyno? - szepnął jej do ucha Lucien.
- Nieważne - przerwał mu Robert. - Obojętne, co zrobiła, jesteśmy jej bardzo wdzięczni. Damien ograniczył się do serdecznego uścisku. Nieludow, po powrocie z nieudanego pościgu za Evą Campion, przesłuchał Aleca i Becky, jak również Władimira, jedynego Kozaka, któremu udało się ujść z życiem. Kozacy zachowali życie w zamian za wskazanie miejsca, gdzie na wrzosowiskach pogrzebano Dymitra Maksymowa. Nieludow przysłał do Talbot Old Hall kilku swoich ludzi, którzy wraz z Kozakami wykopali szczątki agenta, żeby można je było przesłać rodzinie w Petersburgu. Nieludow udał się potem ponownie na poszukiwanie Evy Campion, lecz nawet jeśli ją gdzieś odnalazł, trudno byłoby stwierdzić, kto kogo właściwie schwytał. Lando toczyło się ku Talbot Old Hall zapyloną drogą. Becky lękała się, że Michaił mógł zniszczyć budynek wyłącznie po to, by zrobić jej na złość. Alec wskazał jej na ruiny domku odźwiernego. Pokiwała ze smutkiem głową, lecz gdy Hall ukazał się na horyzoncie, odetchnęła z www.dobre-budownictwo.org.pl ulgą. Dom był cały. Niezliczone, średniowieczne jeszcze nadbudówki nadal tkwiły na swoich miejscach, a bluszcz wciąż tak samo obrastał ściany i okna o małych, okrągłych szybkach. Coś jednak uległo zmianie. A może zmieniła się właśnie ona? Bo teraz już wiedziała, że dom należy do niej i żaden z aroganckich krewnych nigdy już jej z niego nie usunie. Nie! Posiadłość należy do nich obojga! Do Aleca i do niej. Jest miejscem, gdzie założą rodzinę. Kto następny do zaszczepienia? Rząd przedstawił harmonogram Becky modliła się w duchu, żeby Alec go polubił. Kiedy jednak spojrzała na niego z niepokojem, dostrzegła na jego twarzy iście chłopięcy entuzjazm. - Co za fantastyczne miejsce - oznajmił, wyskakując z landa. - Czy naprawdę jest nawiedzony? - Obawiam się, że tak. - Więc wejdźmy tam! Chętnie bym zobaczył ducha! Ramię w ramię wstąpili w progi domu, bulwersując panią Whithorn, która wyszła im naprzeciw. Becky przypuszczała, że Alec bez trudu zdołałby obłaskawić groźną gospodynię dzięki swemu urokowi, lecz nie miała ochoty udawać potulnej. Rzuciła jej wymowne spojrzenie w stylu: „Jedno niewłaściwe słowo, a stracisz miejsce”. Nie życzyła sobie, by pani Whithorn terroryzowała ją w jej własnym domu. A potem prowadziła Aleca z jednego pomieszczenia do drugiego. Pokazała mu wielki hol z tajemnym przejściem, bibliotekę pełną starych, popękanych półek i piękny salon, wykładany dębową boazerią. A gdy Alec zatrzymał się na chwilę, żeby ją pocałować, zrozumiała, że jak najprędzej powinni znaleźć się w sypialni. Powiodła palcem po jego piersi i spojrzała na niego w sposób, który doskonale już znał. - Ale czy pani Whithorn nie dostanie czasem apopleksji? - Nie dbam o to. Jestem we własnym domu i pragnę swojego męża. Pospiesznie przeszli po ozdobnie rzeźbionych schodach i wkrótce potem padli na skromne, wąskie łóżko Becky. - Moje kochanie - westchnął Alec kilka minut później, wodząc delikatnie palcem po jej wargach, gładkich i ciepłych. - Tak? - Becky drgnęła, gdy przesunął dłonią również po jej biodrze. Joanna Ostrowska - Kochajmy się. Zaraz. - Skoro mam poważnie traktować obowiązki małżeńskie... I ściągnęła suknię przez głowę, a potem wsparła dłonie na jego szerokich ramionach. Pod wieloma względami było to odwróceniem ich pierwszej nocy, zupełnie jakby Alec grał rolę dziewicy, a Becky czułego, cierpliwego kochanka, przełamującego opory uspokajającym szeptem i aksamitnym dotknięciem. Po jakimś czasie Alec przymknął oczy i pozwolił sobie tym razem po prostu brać. Becky zaś dawała mu wszystko, czego tylko chciał. - Nigdy mnie nie opuszczaj - powiedział kategorycznym tonem, trzymając ją mocno za biodra. - Nigdy - obiecała drżącym szeptem. - Cokolwiek by się zdarzyło. Przecież cię