była lalka z saskiej porcelany albo idiotka, albo jednym i
drugim! - Dobrze, ju¿ dobrze. Uspokój sie. Oczywiscie, ¿e potrzebujesz wszystkiego od paszportu do złotej karty 373 Neimana Marcusa - rzekł Alex ugodowo. - Zaraz sie tym zajme. - Nie, ja sama zaraz sie tym zajme. Sama sobie najlepiej poradze, Alex. - Prosze, przestancie sie kłócic - powiedziała Eugenia, przera¿ona. - To niewiarygodne. Ktos dostał sie do domu i próbował wyrzadzic krzywde naszej rodzinie... - Lepiej w to uwierz. Cos tu smierdzi - rzucił Nick z uporem. -I nie chodzi tylko o finanse firmy. Alex spojrzał na niego ponuro. Ostatni raz zaciagnał sie papierosem i zgasił niedopałek w kryształowej popielnicy. - Zrobie wszystko, ¿eby zapewnic mojej rodzinie bezpieczenstwo. Jutro zadzwonie do firmy ochroniarskiej, zamówie kamery i zało¿e lepszy system alarmowy. Porozmawiam z Paterno i postaram sie, ¿eby w naszej dzielnicy czesciej pojawiały sie patrole. Cissy nigdzie nie bedzie wychodziła sama. Lars mo¿e ja zawozic do szkoły i na darowizna lekcje jazdy konnej i przywozic z powrotem. Przez cały czas ktos powinien pilnowac Jamesa. Cały czas, dwadziescia cztery godziny na dobe. - Jego twarz była blada jak sciana, wydawał sie naprawde zaniepokojony. - Nikt nie skrzywdzi moich bliskich. - Amen - potwierdziła Eugenia. - Musze sie napic. - Alex wstał od stołu. - Mamo? - Mo¿e rzeczywiscie... kieliszeczek brandy. To wszystko jest takie... takie okropne... o Bo¿e, moje klucze! - Eugenia pobladła. - Moje klucze gdzies zgineły. Myslicie, ¿e mógł je zabrac ten ktos, kto dostał sie do domu? - Nie - powiedziała Marla szybko, jej serce zaczeło bic mocniej. Widziałam je tamtej nocy. Otwierałas gabinet Aleksa. - A tak, rzeczywiscie. I od tego czasu kilka razy otwierałam Cahill House. - Nerwowo poprawiła szalik i wło¿yła reke do kieszeni liliowego ¿akietu, szukajac palcami kółka z kluczami. - Ale teraz nie moge ich znalezc. 374 - Zmienimy wszystkie zamki - oswiadczył Alex. - Zrób spis wszystkich swoich kluczy. Marla wpadła w panike. Musi działac szybko. Musi wejsc do gabinetu Aleksa przy pierwszej sposobnosci. - Ja te¿ bede potrzebowała zestawu kluczy - powiedziała, Świadczenie pielęgnacyjne zamiast niższej emerytury zmuszajac sie do spokojnego usmiechu. - Moje zgineły w wypadku. - Przy najbli¿szej okazji zapytam o nie Paterno - powiedział Alex. - Chocia¿ skoro zmieniamy zamki, i tak ci sie ju¿ nie przydadza. Marla nie oponowała, ale postanowiła, ¿e sama zadzwoni do detektywa. Jesli klucze nale¿ały do Marli Cahill, powinny otwierac wszystkie zamki w tym wielkim domu. A jesli nie beda pasowac, to mo¿e ona, jak twierdził Conrad Amhurst, rzeczywiscie jest kims innym.