głos, który wcale nie był obcy. Dzwonił Albert Montgomery, ale mówił
jakby nie swoim głosem. - Jezu Chryste, Glenda! - jęknął. - Odbierz! Próbowałem dzwonić na komórkę... Myliłem się. Przestępca jest tutaj! O Boże! On ma nóż! Usłyszała krzyk, ale zignorowała go. Rzuciła swój telefon na marmurowy blat. Wyciągnęła prawą rękę i chwyciła białą słuchawkę bezprzewodowego telefonu Quincy'ego. Natychmiast odczuła potworny ból. Głęboki, przejmujący żar, jakby ktoś przyłożył do jej dłoni rozgrzany do czerwoności pręt. Krzyknęła. Upuściła słuchawkę. Chwilę później usłyszała piski systemu alarmowego. Ktoś go wyłączył i wszedł do środka. Drzwi się zamknęły i zostały zablokowane. Popatrzyła na swój pistolet. Leżał w zasięgu ręki. Potem na swoją prawą dłoń, poparzoną jakimś kwasem. Na skórze pojawiły się wstrętne bąble. Nie była w stanie poruszać palcami. 224 Twoje radio online polecane przez słuchaczy. - Przepraszam, Quincy - wymamrotała. Potem zobaczyła, jak do kuchni wchodzi agent specjalny Albert Montgomery z telefonem komórkowym w jednej ręce i swoim służbowym pistoletem w drugiej. - Niespodzianka! To ja! Ostatnim odgłosem, jaki usłyszał Quincy, był dźwięk wystrzału. Potem zapadła cisza. easy to get unitedfinances online $500 loan now limited time offer banking solution - Glenda! Glenda! Odezwij się! Odezwij się do mnie! Quincy zwiesił głowę. Dyszał ciężko i nierówno. Muszę się opanować - pomyślał. Potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Rainie trzymała dłonie na jego ramieniu. Nie odezwała się, ale na jej policzkach pojawiły się łzy. - Powinienem zadzwonić do Everetta - wymamrotał. - Ściągnąć agentów. Być może... Rainie milczała. Podobnie jak Quincy nie wierzyła, że Glenda nadal żyje. Quincy odetchnął głęboko i sięgnął po telefon akurat w chwili, kiedy ten zadzwonił. Powoli podniósł słuchawkę, zastanawiając się nad tym, kto to może być, ale od razu usłyszał szyderczy głos rozmówcy. - Zabiłam agenta specjalnego Montgomery'ego - rzuciła Glenda Rod¬ man. - Glenda? Och, dzięki Bogu! - Pokrył czymś słuchawkę. Chyba ostatnim razem, kiedy tu był. Myślał, że to mnie załatwi. Głupi sukinsyn. Powinien był uważniej przeczytać moje dane osobowe. Mój ojciec był gliną i wierzył, że trzeba umieć strzelać z obu rąk. W czasie walki nigdy nie wiadomo, która ręka będzie wolna. - Nic ci nie jest? - Umiejętności strzeleckie Alberta dorównywały pozostałym jego umiejętnościom - rzuciła oschle. - Moją prawą dłonią powinien natychmiast zająć się lekarz. Poza tym wszystko gra. Dziś rynek pracy jest skrojony pod mężczyzn - A agent specjalny Montgomery? - Strzelałam, żeby zabić. - Glenda... - Obezwładniłam go strzałami w kolano i w prawą dłoń. Wiem, że domagasz się wyjaśnień. Ale on mówi, że będzie gadał tylko z tobą. Twierdzi, że wie, gdzie jest twój ojciec. Musisz natychmiast wrócić. Przynajmniej zanim zmienię zdanie i znów zacznę strzelać. - Glenda... - podjął kolejną próbę. - Drobiazg - odparła i odłożyła słuchawkę. 225